“Ludzie wysiadają z tramwaju tylko po to, by obejrzeć ją z bliska” – ta intrygująca karuzela-rzeźba, stworzona przez francuskiego artystę Christiana Cébé, przyjechała do Krakowa 27 maja z inicjatywy fundacji Internationaler Bund Polska i pozostanie z nami do 12 czerwca na placu przed Nowohuckim Centrum Kultury. Opatrzona w kolorowe tkaniny powiewające na wietrze, dwie huśtawki, mnóstwo zakamarków do odkrycia – konstrukcja robi wrażenie. Jednak to, co najbardziej imponuje patrząc na karuzelę w ruchu, to ilość osób, która wspólnie bawi się, rozmawia i wymienia spostrzeżeniami na temat całej machinerii. Ta – jakby się mogło wydawać – malutka atrakcja może jednocześnie pomieścić aż piętnaście osób, a jej głównym zadaniem jest niesienie radości dzieciom i… integracja!
W jaki sposób? Otóż motorem karuzeli “Immotus verto” jest siła ludzkich mięśni. “Rowerek” i niewidoczne z zewnątrz trzy korbki służą do wprowadzenia maszyny w ruch. Kto ją napędza? Wszyscy pasażerowie: od rodziców, przez dzieci, po wolontariuszy, na samym twórcy skończywszy. Przy sprzyjających wiatrach, to znaczy dzięki sile nóg, rąk i współpracy, całość obraca się naprawdę dosyć szybko, uruchamiając równocześnie elementy znajdujące się “na pokładzie” (na przykład mini-karuzelę!). Sprawia to również, że instalacja jest ekologiczna i w zupełności niezależna od prądu.
Wspólna zabawa i siła współpracy
– Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, widząc karuzelę po raz pierwszy – mówi Julia, jedna z wolontariuszek. – Jednakże wszystko stało się jasne, kiedy spostrzegłam, jak szybko dzieci zauważają, że karuzela zwalnia, gdy ktoś nie kręci korbką, i przyspiesza, gdy kręcą nimi wszyscy. Był to dla nich moment zrozumienia, że by lepiej się bawić, wszyscy powinni współpracować, a to bardzo cenna lekcja na przyszłość. No i oczywiście, oprócz tego, karuzela przynosi mnóstwo radości – kontynuuje Julia. – Cały czas zdarza się, że dzieci nie chcą zejść i przejechać się jeszcze raz, podczas gdy za nimi już tworzy się długa kolejka chętnych.
– To było kompletne zaskoczenie – dodaje Firas, wolontariusz z fundacji Internationaler Bund Polska, uczestnik programu Europejski Korpus Solidarności – Karuzela? Nie pamiętam, kiedy ostatnio na jakiejś jechałem! Naprawdę miła niespodzianka. Szczerze mówiąc, sam świetnie się bawię, pomagając przy atrakcji. Wsiadając na rower karuzeli mogę trochę poćwiczyć i przy okazji poznać całe grono interesujących osób.
Wolontariusze podzielili się także historią dziewczynki, która w mig stała się częścią ich zespołu. Ośmiolatka chętnie zajęła się rozdawaniem ulotek, pomagała przy pilnowaniu karuzeli, oznajmiała początek i koniec przejażdżki. Co więcej, nie straszna była jej bariera językowa – pomimo wzajemnego braku zrozumienia, co chwila zagadywała obecne na zmianie wolontariuszki z Francji. Nie trzeba było długo czekać, by na placu rozbrzmiały głosy śpiewającej gromady dzieci i młodzieży.
Karuzela to miejsce spotkania ludzi i po prostu przygoda
– Przyjechałem do Polski, by spotkać się z polskimi i ukraińskimi dziećmi – opowiada Christian, twórca karuzeli. – Formy, które tu widzisz, to formy, z którymi pracuję na codzień. “Immotus verto” jest trochę jak statek: zabiera ludzi na przygodę, w czasie której mogą naprawdę spotkać się i porozmawiać. Osoby, które na nią wsiadają, szybko relaksują się i otwierają, opowiadają o swoim życiu. Można by powiedzieć, że ta karuzela jest trochę jak kanapa u psychologa.
Stworzenie maszyny pochłonęło mnóstwo czasu i energii pięciu artystów (Morgan Copete Salas, Jeffrey Ressijac, Jacek Woźniak, Christophe Serre, Michèle Laffaire), którzy wspierali Christiana w tym rocznym projekcie; łącznie sam autor poświęcił na niego aż 1800 godzin. Cały proces ma być uwieczniony w filmie dokumentalnym, który zrealizuje Hugo Lalisse ze studia Éphémère. Ponadto powstanie również dziennik podróży karuzeli “Immotus verto”, którego zawartość stanowić będą świadectwa, zdjęcia i rysunki dzieci. Zostanie opracowany w formie publikacji przez ilustratorkę Olivię Marcus, a zyski ze sprzedaży przekazane będą na rzecz uchodźców.
Twórca karuzeli, poprzez zabawę, pragnął rozweselić dzieci, które przyjechały do Polski w ucieczce przed wojną w Ukrainie i pomóc im zintegrować się z polskimi koleżankami i kolegami, z którymi chodzą do szkół i przedszkoli. By przekonać się, że konstrukcja spełniła swoją misję, wystarczył mi jeden weekend, w trakcie którego mogłam porozmawiać z pasażerami, wolontariuszami i Christianem i na własnej skórze doświadczyć magii karuzeli “Immotus verto”.
Autorka: Joanna Staszek
Fot. Na zdjęciu Christian Cébé, wolontariusze oraz autorka artykułu.